img
18
26 czerwca 16 lipca 2009 * Kurier Galicyjski
Polskiego, dowódcy 2 Bat.
wy³amaliœmy drzwi w naszej
choæ pozornie jednakowej, ale
GREKOKATOLICY ZDOBYLI
Panc. stacjonuj¹cego w ¯ura-
celi, usi³uj¹c wydostaæ siê na
ró¿nej w swojej tajemnej
wicy (tu¿ obok Bolestraszyc).
wolnoϾ lub przynajmniej
treœci.
NAJSTARSZY
Skoro wiêc pan Kohutnicki
przypomnieæ o swoim istnie-
Wyla³em 90 beczek wody,
dopuœci³ siê takiego krêtactwa,
niu, ale na pró¿no... ¯elazne
a Nowikow wypi³ wszystek
KOŚCIÓŁ LWOWSKI
to nie mo¿na mieæ zaufania
drzwi nie ustêpowa³y, a wo-
rum. TrzeŸwy i ponury cho-
i do treœci jego artyku³u.
³anie by³o bezskuteczne.
dzi³ po korytarzu. Obliczy³
Kohutnicki mia³ uzasadniaæ
B³¹dz¹c po omacku w poszu-
rozchód sucharów i bluzn¹³
u¿ycie pseudonimu brakiem
kiwaniu innego wyjœcia,
cyniczn¹ prawdê, przed któr¹
zgody jego dowódców na pub-
natrafiliœmy w podziemiu na
broniliœmy siê prawie dwa
likowanie w prasie. Prawdo-
studniê i doœæ bogate maga-
lata: w tym grobie nie ma ¿ad-
podobnie równie¿ „pomy³ka”
zyny: prowianty i mundury,
nej nadziei, czeka nas g³o-
w numeracji fortu by³a ele-
widocznie dla za³ogi fortu.
dowa œmieræ, ob³êd... By³ bez
mentem tego, naiwnego doϾ
Oprócz rozmaitych wiktua³ów
litoœci dla mnie, bo nie mia³
kamufla¿u. Mog³o tak byæ, co
w konserwach znaleŸliœmy
jej dla siebie: blach¹ poder¿-
przecie¿ nie kwestionuje
rum, tytoñ, œwiece i zapa³ki.
n¹³ sobie gard³o i d³ugo rzêzi³,
prawdziwoœci pamiêtnika.
U¿ywamy tego po trochu,
miotaj¹c siê we w³asnej krwi.
Sk¹d nagle dowódca plutonu
obawiaj¹c siê austriackich
Zamkn¹³em trupa w sali. Po-
czo³gów, nigdy dot¹d, ani
w³adz, ale trudno, same win-
zosta³em sam.
nigdy póŸniej nieprzejawia-
ne, pozostawiwszy nas tu bez
S³ucha³em, jak gra cisza
j¹cy ¿adnych uzdolnieñ li-
¿adnej opieki. S¹dz¹c z zaros-
niby organy koœcielne... lata³y
terackich, by³by w stanie wy-
tu twarzy, musia³o up³yn¹æ
jêzyki œwiat³a, a póŸniej...
myœliæ taki utwór jak „Pamiêt-
jeszcze ze dwa tygodnie. Ca³y
blask, dzwony i chór. Nie spa-
nik Rosjanina”? Za chwilê
ten czas spêdziliœmy na naj-
³em, cisza dŸwiêczy, a ciemnoœæ
przeczytacie Pañstwo treœæ
rozmaitszych próbach wydo-
œwieci... 405 beczek. Œni³o mi
pamiêtnika. Zobaczycie, ¿e
stania siê z wiêzienia. Nie-
siê, ¿e by³em w swoich rodzin-
Koœció³ pw. œw. Jana Chrzciciela
pan Kohutnicki co prawda
stety, ani ¿elazne drzwi, ani
nych stronach, matka, siostra...
KONSTANTY CZAWAGA
nie we lwowskiej dzielnicy –
opublikowa³ to pod pseudo-
betonowe œciany nie uleg³y
ciep³y s³oneczny dzieñ, za-
tekst i zdjêcia
na Zniesieniuprzebudo-
nimem, ale najpewniej nie by³
naszym dziecinnym narzê-
pach kwiatów... daleko hory-
wuje przedwojenny koœció³
jego autorem, za którego zreszt¹
dziom, zrobionym z blachy
zont nieba... tyle cudnych
21 kwietnia grekokato-
na cerkiew, przystosowa³ do
nigdy siê nie podawa³. Wielo-
i mosiê¿nych ³usek. Kaleczy-
barw i ona mówi³a, ¿e nie za-
licki arcybiskup lwowski
kultu Bo¿ego w obrz¹dku
kropki powtarzaj¹ce siê czêsto
liœmy tylko rêce, padaliœmy ze
pomnia³a i kocha. 530 beczek.
Igor WoŸniak konsekrowa³
wschodnim tak¿e dawny
w tekœcie, sygnalizuj¹ nieczy-
zmêczenia, przeklinaliœmy w
Znowu œni³em piêkne obrazy
pomieszczenia najstarszego
koœció³ek œw. Jana Chrzci-
telne fragmenty pamiêtnika.
Opowiedzieliœmy sobie wszystkie
lwowskiego koœcio³a pw. œw.
ciela. W³adyka WoŸniak w
tajemnice swego ¿ycia, skrytykowa-
Jana Chrzciciela, gdzie obec-
swoim apelu do zebranych
„Pamiêtnik Rosjanina”:
nie jest muzeum zabytków
wyrazi³ radoœæ z powodu, ¿e
- Nie wiem ju¿, ile dni
liœmy wszystkie czytane ksi¹¿ki
dawnego Lwowa. Rzymsko-
„ta cerkiewka znów zmart-
up³ynê³o od tego nieszczêœ-
i dzieje œwiata, polowaliœmy na szczury,
katolicki Metropolita Lwowski
wychwsta³a”, oraz zapewni³,
liwego ranka, kiedy najnie-
Mieczys³aw Mokrzycki nie
¿e „w tym pomieszczeniu
spodziewaniej dostaliœmy siê
wreszcie znienawidziliœmy siê...
zosta³ nawet poinformo-
pozostanie muzeum, jednak
do austriackiej niewoli - ja
wany o tym fakcie.
przede wszystkim bêdzie tam
i sztabskapitan Nowikow. Te
najstraszliwszy sposób, p³a-
œwiata, wolnoœci i ludzi. Nie
Ksi¹¿ê Lew, syn Daniela
miejsce modlitwy i oczysz-
dziwne warunki, w których
kaliœmy jak dzieci. Wreszcie
chcia³bym budziæ siê ze snu:
Halickiego, o¿eniony z kato-
czenia dusz ludzkich”. Ks.
obecnie ¿yjemy, uniemo¿li-
doszliœmy do wniosku, ¿e nie
wola³bym pozostaæ zawsze w
liczk¹ Konstancj¹, córk¹
Charkawy zapewni³, ¿e w koœ-
wiaj¹ mi wszelk¹ rachubê
wydostaniemy siê sami, lecz
szczêœliwym œwiecie z³udy,
króla Wêgier, zbudowa³ we
ciele œw. Jana Chrzciciela
czasu. Zanotujê wiêc bieg wy-
musimy spokojnie czekaæ,
ni¿ zgrzytaæ zêbami na jawie.
Lwowie w 1260 r. dla swojej
bêd¹ sprawowane Msze œw.
padków w ich kolejnoœci. Po
przecie¿ przypomn¹ sobie o
702 beczki... Przestawiam
ma³¿onki pierwszy ³aciñski
raz w tygodniu, w ka¿d¹
tradycyjnym zbadaniu i ob-
nas... ¯yjemy tylko nadziej¹...
porz¹dek œwiata, w obronie
koœció³ pw. œw. Jana Chrzci-
niedzielê.
rabowaniu nas zostaliœmy
Opowiedzieliœmy sobie wszyst-
¿ycia: sen jest moj¹ rzeczy-
umieszczeni w ma³ej celce po-
kie tajemnice swego ¿ycia,
wistoœci¹, a rzeczywistoœæ –
dziemnych katakumb fortu.
rzeczywiste i urojone, skryty-
ciê¿kim snem. Nie znoszê go,
Nie up³ynê³a doba prawdopo-
kowaliœmy wszystkie czytane
bo drêczy mnie, ale cia³o ma
dobnie, bo dostaliœmy tylko
ksi¹¿ki i dzieje œwiata, graliœmy
swoje wymagania, zreszt¹ jem
dwa razy jeœæ, gdy sta³o siê
w najrozmaitsze gry, urz¹dza-
i pijê bardzo ma³o... Zasypiam
coœ, czego dotychczas nie ro-
liœmy przedstawienia teatralne,
natychmiast, kiedy tylko o tym
zumiem. Oto w pewnej chwili
polowaliœmy na szczury, wal-
pomyœlê. 1001 beczka ciszy
rozleg³y siê straszliwe pioruny,
cz¹c o rekord, wreszcie znie-
i ciemnoœci da³y mi wiêcej, ni¿
zatrzês³o siê i zatrzeszcza³o
nawidziliœmy siê... Nie mamy
mo¿e daæ ludziom tyle¿
ca³e nasze podziemie... Fort
ani dnia, ani nocy... Jedno-
arabskich nocy. To, co kiedyœ
widocznie rozpada³ siê. Rzu-
stajnoœæ wra¿eñ... wieczna
uk³ada³o siê dowolnie w mi-
cony na ch³odny beton i pew-
ciemnoœæ i cisza, md³y za-
gawkowe obrazy podczas snu
ny ju¿ œmierci, nie ¿a³owa³em
pach, wilgotne œciany i kon-
i gor¹czki, widzê teraz plas-
¿ycia i ludzi, tylko... ziemia
serwy. Przygniataj¹cy bezw³ad
tycznie, na jawie. Moja œwia-
jêknê³a jak wielkie zwierzê
czasu... chwila i miesi¹c ni-
doma wola tworzy nowe
i póŸniej przeci¹gle hucza³a.
czym siê nie ró¿ni¹, zawieraj¹
kszta³ty, wœród których ob-
Cierpi ból – a ludzie nie wie-
jednakow¹ treœæ, pustka,
cujê. Niczym nie kala³em
ciela. Postawiony w okolicach
Jest to ju¿ drugi zabyt-
dz¹ - przemknê³a mi myœl,
nicoœæ... ZnaleŸliœmy zajêcie.
teraz mojej grobowej ciszy i
Starego Rynku, przez wiele lat
kowy koœció³ we Lwowie,
szybka, ostra i jasna, jak
Nowikow pije na umór, a ja
ciemnoœci, nie przelewam wo-
s³u¿y³ on oo. dominikanom,
dos³ownie zdobyty przez gre-
b³yskawica. Czu³em, ¿e to
pracujê przy swoim zegarze.
dy w swoim zegarze, nie jem,
przyby³ym tu do pracy mi-
kokatolików, bez poinformo-
ostrze potrafi wszystko prze-
Zrobi³em go sam: ustawi³em
nie pijê i nie odczuwam ¿ad-
syjnej. Œwi¹tynia by³a wie-
wania o tym Lwowskiej Kurii
nikn¹æ i dlatego myœl jest
na beczce kocio³, nala³em doñ
nego pragnienia. Jestem panem
lokrotnie przebudowywana
Metropolitalnej obrz¹dku
prawdziwa. D³ugo jeszcze
wody i wydr¹¿y³em w dnie
przestrzeni i czasu: mknê w
i uzyska³a swój ostateczny
³aciñskiego. Ponad rok temu
rozlega³y siê grzmoty i dr¿enie
otworek, zacz¹³em rachowaæ
przestworzach z gwiazdy na
kszta³t w roku 1866, wed³ug
Ukraiñski Koœció³ Greckoka-
ziemi, ale ju¿ dalekie i obce.
w³asny puls, przyjmuj¹c ka¿de
gwiazdê, rozkazujê ¿ywio³om,
neoromañskiego projektu
tolicki otrzyma³ koœció³ œw.
Ws³uchuj¹c siê w te niesamo-
70 uderzeñ za minutê. W mia-
wch³aniam wszystkie dŸwiêki,
Tadeusza Munnicha i Juliana
Kazimierza, gdzie na pole-
wite dŸwiêki, snuliœmy naj-
rê tego, jak obni¿a³ siê poziom
barwy i aromaty œwiata, zmie-
Zachariewicza, lwowskiego
cenie w³adyki Igora WoŸniaka
rozmaitsze domys³y, zaczynaj¹c
wody w kotle zaznacza³em na
niam kszta³ty, ginê i rodzê siê.
architekta. Źród³a historyczne
zosta³o urz¹dzone muzeum
od ewentualnoœci wulkanicz-
œcianach kwadranse i godziny.
Nie znam ¿adnych granic i za-
podaj¹, ¿e w koœció³ku by³
sztuki cerkiewnej Archiepar-
nych wybuchów i trzêsienia
Kiedy wszystka woda wyciek³a,
kazu, bo wszystko ulega mojej
cudowny obraz Czarnej Ma-
chii (archidiecezji) Lwowskiej.
ziemi, a koñcz¹c na bombar-
obliczy³em kreski i przeko-
woli, której jestem panem.
donny. Po II wojnie œwiatowej
tam odprawiane nabo¿eñ-
dowaniu fortecy przez lotni-
na³em siê, ¿e ca³a operacja
B³ogos³awiê mury mego gro-
w koœciele urz¹dzono maga-
stwa, w tym tak¿e ¿a³obne.
ków Ententy. Byliœmy zgodni
zajê³a mi jedn¹ i pó³ doby.
bowca, bo w nich zaznajê
zyn. Od pocz¹tku lat 90. XX
Mimo to, garstka grekokato-
co do tego, ¿e musia³o zajœæ
Odt¹d wci¹¿ czuwam nad
najwiêcej wolnoœci i ¿ycia.
w. jest tam muzeum zabyt-
lików nadal nie chce opuœciæ
coœ powa¿nego, tym bardziej
swoim zegarem, s³ucham
RadoϾ rozsadza mi piersi,
ków dawnego Lwowa – filia
s¹siedniego koœcio³a Matki
¿e nikt do nas nie zagl¹da³
plusku kropelek, œledzê po-
pró¿no silê siê uj¹æ uczucie
Lwowskiej Galerii Sztuki.
Boskiej Gromnicznej, a¿eby
przez tyle czasu i nie docho-
ziom wody i przelewam j¹ z
w s³owa, które s¹ dalekim
Grekokatolicki ksi¹dz Ze-
zwróciæ go Koœcio³owi rzym-
dzi³y nas ¿adne odg³osy. Znê-
beczki do kot³a: cieszê siê
echem. Ale ju¿ gaœnie moja
nowij Charkawyj, który obec-
skokatolickiemu.
kani g³odem i pragnieniem,
myœl¹, ¿e dokonywam pracy,
ostatnia œwieca”.