img
Niedźwiedź, który
18
14 – 27 stycznia 2011 * Kurier Galicyjski
WojTek vel VoyTek
jedno zastrzeżenie. Nie daje się oswo-
ić niedźwiedzia, który wychował się
wśród niedźwiedzi. Wojtek natomiast
wychował się od oseska wśród ludzi
i w swoim przekonaniu wcale nie był
niedźwiedziem, a człowiekiem. Nie był
groźny dla nikogo, bo wokół znajdo-
wali się przecież tacy sami ludzie, jak
on sam. W kompanii obawiano się nie
SZyMON KAZIMIERSKI
o to, że Wojtek kogoś zaatakuje, ale o
24 marca 1942 roku ruszyła tak
to, żeby ktoś przestraszony nie zrobił
zwana pierwsza ewakuacja polskiej
krzywdy Wojtkowi, tym bardziej, że
armii generała Andersa ze Związku
Wojtka nauczono zabawy, polegającej
Radzieckiego do Iranu. W trakcie
na zmaganiu się, siłowaniu, udawaniu
tej ewakuacji, do irańskiego portu w
zapasów i Wojtek mógłby swoją chę-
Pahlevi przypłynęło poprzez Morze
cią zabawy z kimś, kto go nie zna, do-
Kaspijskie 33000 polskich żołnierzy
prowadzić do sytuacji dramatycznej.
i 10800 polskich cywilów. Fakt, że z
No więc, Wojtek lubił zmagać się
Emblemat 22 kompanii, Woj-
polskim wojskiem można było ewa-
i oczywiście mógł jedną łapą przewró-
tek niosący pocisk
kuować ze Związku Radzieckiego
cić nawet trzech żołnierzy, ale nigdy
jednocześnie i polskich cywilów, był
bez wątpienia osobistą zasługą ge-
nerała Andersa. Zawsze i wszędzie,
z wielkim uporem twierdził, że on
cywilów nie zostawi. Wreszcie zgodę
na ewakuację dał cywilom Józef Stalin,
potem, niechętni początkowo cywilom
Brytyjczycy, aż wreszcie i generał Si-
korski. Ale od tego momentu pomiędzy
oboma generałami zaczął się okres
Kapral Piotr Prendysz z Wojtkiem
niechęci i nieporozumień.
Z portu Pahlevi, właściwie z obo-
zów przejściowych w pobliżu tego
miasta, polscy żołnierze, po odbyciu
kwarantanny i po wyfasowaniu brytyj-
skich mundurów kolonialnych, prze-
wożeni byli najczęściej do obozów na
terenie Iraku. Pewna wszakże grupa
udawała się aż do Palestyny, gdzie w
obozie Barbara tworzono 1 Pułk Arty-
lerii Ciężkiej, przemianowany następ-
nie w 10 Pułk Artylerii Ciężkiej.
Żołnierzy transportowano cię-
Armata 140 mm (5,5 cala). Do takich armat nosił Wojtek amu-
żarówkami i właśnie jedna taka wy-
nicję
pełniona żołnierzami ciężarówka,
jeszcze na terenie Iranu, niedaleko
szych niedźwiedzi karpackich. Kapral
do wypłacania Wojtkowi żołdu, ale żołd
miasta Hamadan, zatrzymała się, bo
Prendysz nadał niedźwiadkowi imię
zamieniono mu na dodatkowe racje
żołnierze zobaczyli stojącego przy
Wojtek.
żywnościowe, jakie mógł otrzymywać.
szosie perskiego chłopaczka, nędz-
Wojskowa administracja brytyjska nie
nego i oberwanego. Ktoś, kto jak
widziała niczego nadzwyczajnego w
Niedźwiadek
nasi żołnierze przeszedł sowieckie
fakcie przyjęcia do polskiego wojska
jako szeregowy Wojtek
piekło, miał na takie widoki specjal-
Póki niedźwiadek był mały, wyży-
syryjskiego niedźwiedzia. Od wielu
Wojtek wysiada z kabiny ciężarówki. Na ciężarówce widać
nie wyostrzone zmysły.
wienie go nie nastręczało żołnierzom
lat istniał w Wielkiej Brytanii zwyczaj
emblemat 22 kompanii, Wojtka niosącego pocisk
wielkiego kłopotu. W Palestynie kapral
utrzymywania przez niektóre pułki
Prendysz zamieszkał z niedźwiadkiem
zwierząt maskotek i Brytyjczycy byli do
Trwała wojna i żołnierze zajęci byli
nikomu nie wyrządził jakiejkolwiek
Prezent
w osobnym namiocie i choć urządził
tego przyzwyczajeni. Nasz niedźwia-
właściwie od rana do nocy. Ich zada-
krzywdy. W najgorszym wypadku kładł
od perskiego chłopaczka
Kapral Piotr Prendysz zarządził
mu wygodne spanie obok siebie, niedź-
dek wpisany został w dokumentach
niem było rozwożenie zaopatrzenia
się na „pokonanego” i dokładnie wylizy-
wśród kolegów „zrzutkę”. Każdy dał,
wiadek nocami przychodził do jego
brytyjskich jako szeregowy Wojtek,
i amunicji do wszystkich dywizjonów
wał mu jęzorem całą gębę. Wojtek cza-
co tam miał pod ręką. Chleb, puszkę,
łóżka, kładł się obok i przytulał do czło-
czyli Voytek the Bear Soldier. Wojtek
2 Grupy Artylerii, wobec tego wciąż
sami udawał pokonanego i przewracał
suchą rację żywnościową. Dzieciak,
wieka, jak do swojej matki. Wojtek rósł
jadł razem z żołnierzami. Dodatkowo
gdzieś coś wozili, wciąż byli w drodze.
się na wznak, pozwalając tarmosić się
gdy otrzymał od kaprala taki skarb,
jak na drożdżach i potrzebował coraz
dostawał marmoladę, słodkie syropy,
Kiedy kapral Prendysz wyjeżdżał do-
za kudły. Żołnierze, jak to żołnierze.
coś tam zawołał po swojemu i zaczął
większych ilości wyżywienia. Dowód-
miód i owoce. Żołnierze częstowali go
kądś swoją ciężarówką, pozostawiony
Dość nieodpowiedzialnie częstowali
uciekać, jakby bojąc się, że żołnierze
ca kompanii nakazał wpisanie Wojtka
piwem, które bardzo mu smakowało.
w namiocie Wojtek ryczał i zawodził
Wojtka papierosami, a on nie rozu-
mogą się rozmyślić i odebrać mu ofia-
na listę żołnierzy, co jednocześnie
Piwo dostawał zwykle jako nagrodę za
całymi godzinami, więc kapral zaczął
miał, czego od niego oczekują. Brał
rowaną przed chwilą żywność. Ale
stanowiło przyjęcie niedźwiedzia na
to, że był posłuszny, grzeczny, czy wy-
zabierać Wojtka do szoferki i teraz
od nich te papierosy, ale je zjadał.
dzieciak coś zostawił. Był to worek do
utrzymanie przez służby zaopatrzenia
konał jakąś pożyteczną pracę. Pił piwo
jeździli już we dwóch. Wojtek polubił
Jak powiedziałem, chętnie jeź-
noszenia na plecach, a w worku coś
wojsk Jego Królewskiej Mości Jerzego
z butelki, jak chłop, czym wprawiał w
jazdę w szoferce i jeździł w ten sposób
dził ciężarówką. Początkowo tylko ze
słabiutko popiskiwało. Kapral rozwią-
VI. Z czasem Wojtek otrzymał nawet
osłupienie szczególnie tych, którzy wi-
tak długo, dopóki w szoferce mógł się
swym opiekunem kapralem Prendy-
zał worek... i oniemiał. W środku, wci-
książeczkę wojskową, co upoważniało
dzieli go po raz pierwszy.
zmieścić. Gdy się tam już nie mieścił,
szem, ale później brali go do szoferki
śnięty, ledwo żywy, siedział maleńki
jeździł na skrzyni wozu. Wojtek dorósł
także i inni kierowcy. Niesamowicie
Niedźwiadek wpisany został w doku-
niedźwiedź. Właściwie niedźwiedzie
bowiem dwóch metrów wzrostu i osią-
wyglądał ten niedźwiedź, siedzący w
niemowlę.
gnął wagę 250 kilogramów. To ogrom-
szoferce samochodu na miejscu pa-
mentach brytyjskich jako szeregowy
Chłopaki zakrzątnęli się koło
ne zwierzę było niesłychanie łagodne
sażera, obok kierowcy.
Wojtek, czyli Voytek the Bear Soldier.
niedźwiadka. Szybko dopili resztę
i okazywało absolutną uległość w sto-
To było już pod Monte Cassino.
Wojtek jadł razem z żołnierzami. Dodat-
wódki. Wymyli butelkę. Rozcieńczyli
sunku do ludzi. Wszędzie zaś budziło
Straty w zabitych i rannych zdarzały
wodą skondensowane mleko z pusz-
sensację samo jego pokazanie się.
się na porządku dziennym. W kompa-
kowo dostawał marmoladę, słodkie sy-
ki, z braku smoczka przytkali butelkę
Czy to byli żołnierze innych jednostek,
nii zaczęto gadać, że jeśli ktoś jedzie
ropy, miód i owoce. Żołnierze częstowali
z mlekiem tamponem z opatrunku
czy cywile, mieszkańcy okolicznych
razem z Wojtkiem, temu nie może
i już można było misia nakarmić.
osad, wszyscy na początku bardzo
stać się nic złego. Niby była to tylko
go piwem, które bardzo mu smakowało.
Procedurę karmienia osobiście nad-
bali się Wojtka.
tak zwana głupia gadka, ale dla ludzi
Piwo dostawał zwykle jako nagrodę za
zorował kapral Prendysz, trzymając
wciąż zagrożonych, bo wożących
to, że był posłuszny, grzeczny, czy wy-
maleństwo na kolanach. Miś wydoił
pociski do dział, stanowiła jakąś tam
Wojtek był przekonany,
butelkę duszkiem, po czym wtulił się
namiastkę bezpieczeństwa i kierow-
że jest człowiekiem
konał jakąś pożyteczną pracę. Pił piwo
w kaprala i zasnął. Tak to 22 Kom-
Istnieje przekonanie, że niedźwie-
cy zaczęli wręcz rywalizować między
z butelki, jak chłop, czym wprawiał w
pania Zaopatrywania Artylerii została
dzia nie można oswoić. Jest to prze-
sobą o to, z kim pojedzie Wojtek. Kie-
opiekunką niedźwiedziego oseska,
konanie oparte na wielu przykładach i
rowcy mieli swoje przeczucia. Pewne-
osłupienie szczególnie tych, którzy wi-
którym było dziecko niedźwiedzia sy-
doświadczeniach wielu pokoleń. Chy-
go dnia jeden z najlepszych przyjaciół
dzieli go po raz pierwszy.
ryjskiego, bardzo podobnego do na-
ba jednak trzeba w tej materii zrobić
Wojtka, ku zdumieniu kolegów nie