img
z archiwum X
18
29 kwietnia – 12 maja 2011 * Kurier Galicyjski
następny i następny. Chlupot wody
tego przewodnika. W wyprawie miało
żywności na drogę powrotną i 1 lute-
ekonomii. Leżeli bosi i rozebrani do
Ale minął 20 luty, również bez telegra-
stawał się coraz słabiej słyszalny i de-
wziąć udział dziewięcioro studentów
go 1959 roku rozpoczęto podejście
bielizny. Ich ręce były poparzone
mu i wtedy stało się jasne, że należy
mon, lub co by to nie było, zaczął się
(bo były też dwie dziewczyny, 22 letnia
pod bezimienną wtedy górę oznaczo-
ogniem. Zapewne zbytnio zbliżali je
natychmiast organizować ekipę ra-
od niego oddalać.
studentka wydziału radiowego Zinaida
ną na mapie jako nr 1049.
do ogniska. Dziwne?
towniczą. Politechnika na żądanie ro-
Kołmogorowa i Ludmiła Dubinina, 21
Piszę to z całą świadomością fak-
- Nie. Nie dziwne. W nocy, boso,
dzin studentów zorganizowała wypra-
letnia studentka wydziału ekonomii).
tu, że prawie wszystkie dostępne ma-
w bieliźnie, przy mrozie -30 stopni?
wę ratunkową. Zaraz po niej wysłano
To COŚ najbardziej
Nie dziwne!
Dziesiątym członkiem wyprawy został
teriały, poświęcone wyprawie na Otor-
na miejsce spodziewanej tragedii
lubi Kanadę i syberię
To COŚ, jakoś lubi Kanadę. Nie
Na pniu sosny widać było ślady
przewodnik Aleksander Zołotarjow.
ten podają co innego, a mianowicie
również wojsko i milicję, wyposażone
wiem, czy pamiętacie Państwo mój
wspinania się. Być może któryś ze
Wyprawa miała za zadanie podejście
to, że owa góra od dawna nazywana
w samoloty i helikoptery.
dawny artykuł o Człowieku Ćmie? On
studentów próbował stamtąd zoba-
na nartach do góry Otorten, by następ-
była przez Mansów Cholat Sjakl, czy-
Wsparcie zwiadu lotniczego, dla
też przebywał w Kanadzie. Może śro-
czyć, co stało się z ich namiotem?
nie wejść na jej szczyt.
li – góra umarłych. Owszem. Manso-
ekipy poszukiwawczej było darem
dowiskiem tego CZEGOŚ są właśnie
300 metrów od sosny, w stronę
Wyprawa ruszyła rankiem 25 stycz-
wie tak nazywali tę górę, ale dopiero
niebios. Na dobrą sprawę nikt nie miał
zimne i bezludne przestrzenie Kana-
namiotu, leżało ciało Diatłowa. 180
nia 1959 roku. Pociągiem ze Swier-
po tragedii, jaka stała się udziałem
pojęcia, co stało się z ekspedycją Dia-
dy? Ale skoro chodzi o przestrzenie
wyprawy Diatłowa. Zresztą nie tylko
metrów dalej w tym samym kierunku
dłowska, dotarła wieczorem tego sa-
tłowa i gdzie należy szukać śladów jej
mroźne i puste, to przecież mamy
znaleziono zwłoki Rustema Sołobodi-
mego dnia do miasta Iwdiel. Stamtąd,
Mansowie. Wszyscy zaczęli tę górę
pobytu.
jeszcze Syberię. Co z Syberią?
na 23 letniego studenta wydziału in-
następnego dnia, ciężarówką, doje-
tak nazywać. Również po tej tragedii,
Wiedziano tylko tyle, że ekspedy-
– No więc, proszę Państwa, to
bezimienna dotąd przełęcz u podnóża
żynierskiego, a po dalszych 150 me-
chano do najdalej na północ położo-
cja chciała wejść na górę Otorten. Do-
COŚ znajduje się również na Syberii!
Góry Umarłych została nazwana Prze-
trach, znaleziono martwą Zinę Kołmo-
nej osady Wiżaj. Po nocy spędzonej
piero piątego dnia poszukiwań, pilot
Zaczynał się nowy rok 1959. W
gorową. Domyślono się, że cała trójka
Giennadij Patruszew odnalazł znisz-
Związku Radzieckim rządził Nikita
usiłowała powrócić do namiotu, ale
czony namiot, a potem dwa leżące
Chruszczow i stalinowski zamordyzm
padali kolejno jedno po drugim, zabici
nieruchomo na śniegu ludzkie ciała.
zdawał się nareszcie przemijać. Za-
straszliwym mrozem. Dopiero póź-
Pilot, jak sam to potem relacjonował,
panowała tak zwana „odwilż” i wolno
niej, na sekcji w Swierdłowsku okaże
maksymalnie obniżył samolot i kilka-
już było uprawiać – turystykę indy-
się, że Kołmogorowa miała pękniętą
krotnie nalatywał nad leżących, aby
widualną (!!). Jakoż nastąpiła, można
podstawę czaszki, a Sołobodin dość
rykiem silnika sprowokować ich do
powiedzieć, eksplozja tłumionego do-
rozległe pęknięcie czaszki w okolicy
choćby tylko uniesienia głowy. Ale oni
tychczas ruchu turystycznego. Często
czołowej. Te obrażenia, jak i inne, o
nie podnosili głów. Patruszew wtedy
turystyka zaczynała wiązać się z pew-
których później, były bardzo charak-
jeszcze tego nie wiedział, ale oni byli
nymi elementami sportowymi, dając w
terystyczne. Pomimo dużych spusto-
martwi już od ponad trzech tygodni.
efekcie coś, co można nazwać turysty-
szeń w tkankach wewnętrznych, nie
Zawiadomiona grupa poszukiwaw-
ką sportową, lub wyczynową. Taki ro-
posiadały uszkodzeń na skórze. Bar-
cza nadciągnęła niebawem. Znale-
dzaj rozrywki był najbardziej popularny
dzo to myliło ekipę poszukiwawczą,
ziono opuszczony i poważnie uszko-
w środowisku studenckim i stamtąd
która początkowo uważała zabitych
dzony namiot, częściowo zasypany
właśnie rekrutowali się zwolennicy
studentów, za ofiary mrozu.
śniegiem, a w nim nienaruszone, całe
trudnej, bo zimowej turystyki górskiej,
Ostatnie zdjęcie z aparatu wyprawy
łączącej w sobie turystykę krajoznaw-
Początkowo myślano, że wszyscy stu-
w Wiżaju, 27 stycznia grupa opuściła
łęczą Diatłowa. Teraz była to tylko góra
czą, wspinaczkę, narciarstwo i sztukę
denci zamarzli, ale sekcja zwłok przy-
strefę cywilizowaną i wyruszyła na
numer 1049.
przetrwania w ekstremalnych warun-
niosła informację wręcz sensacyjną.
nartach w stronę położonej na bez-
To, co napisałem, powtarzam za
kach rosyjskiej zimy. Terenem, na któ-
ludnym terenie góry Otorten.
źródłami rosyjskimi, które wydają mi
rym uprawiano tego typu rekreację, był
Pomimo braku na skórze denatów śladu
Teren, na który wstąpiła wypra-
się bardziej prawdziwe niż może tro-
najczęściej północny Ural, kraina po-
urazów, wewnątrz studenci byli po pro-
wa, aczkolwiek pusty, od wieków sta-
chę efekciarskie dodawanie do góry
kryta niezbyt wysokimi górami, śnieżna,
nowił terytorium plemienia Mansów,
już nazwanej „Nie Idź Tam”, dokąd
bezludna i wściekle mroźna. Tu się było
stu zmieleni! Zgnieceni! Francuz miał
ludu ugrofińskiego, trochę koczowni-
szła ekspedycja, jeszcze i drugiej
zdanym na samego siebie i to właśnie
strzaskaną czaszkę, Dubinina i Zołotar-
ków, trochę myśliwych, wyznających
góry, rzekomo już wtedy zwanej „Górą
było jej najważniejszym walorem.
jow zmiażdżone klatki piersiowe, a Kole-
szamanizm.
Umarłych”, chyba tylko po to, by osią-
Grupa studentów Politechniki Ural-
Teraz, w środku zimy, Mansów na
gnąć jeszcze silniejszy stopień niesa-
skiej ze Swierdłowska (zwanego obec-
watow rozległe obrażenia głowy i twarzy.
tym terenie nie było. Znajdowali się o
mowitości. Jest to przede wszystkim
nie Jekaterynburgiem), która już od
Zaskoczeni anatomopatolodzy określali
jakiś 100 kilometrów od góry Otorten,
zupełnie niepotrzebne, bo tam stało
pewnego czasu, pod wodzą studenta
na terytorium, gdzie zwykle zimowali.
się coś takiego, co powala każdego,
wydziału radiowego, 23 letniego Igora
owe zniszczenia, jako podobne do ura-
O tej porze na Otorten mogli wcho-
nawet bez dodatkowego podniecania
Diatłowaorganizowałapodobnewypra-
zów powstałych podczas uderzenia
dzić tylko zapaleńcy. Nie wiadomo,
się strasznymi nazwami...
wy, postanowiła tym razem pokusić się
człowieka przez rozpędzony samochód.
czy członkowie wyprawy znali zna-
Dzień chylił się ku zachodowi,
o wyprawę, mającą trzecią, najwyższą
czenie słowa Otorten, jakim Manso-
więc studenci rozbili namiot, oparty
kategorię trudności. Wybrano zimowe
Obrażeń takich nie jest w stanie zadać
wie nazwali tę górę. Otorten w języku
na zatkniętych w śniegu nartach, co
podejście na szczyt góry Otorten w
człowiek jakąkolwiek bronią, pozostającą
Mansów znaczy – nie idź tam!
stanowiło zwykły proceder w podob-
Północnym Uralu. Wszyscy uczestnicy
Następnego dnia rozchorował się
nych warunkach. A w nocy? Nad ra-
wyprawy mieli już odpowiednią zapra-
w jego dyspozycji. Dodatkowo Dubini-
Jurij Judin – student wydziału ekono-
nem? Tego nie wie nikt. – Stało się
wę i doświadczenie, zebrane podczas
na miała usunięty język i duży fragment
mii. Nie było innej możliwości. Judin
coś strasznego!
poprzednich wypraw i zadanie, jakie
przepony jamy ustnej.
musiał wrócić do Wiżaju. Wracał zroz-
Zgodnie z wcześniejszymi ustale-
sobie postawiono, aczkolwiek trudne,
paczony nie wiedząc, że los podaro-
niami, po zakończeniu ekspedycji i po
nie stanowiło dla tej grupy zagrożenia
Poszukiwania ciał czworga po-
wyposażenie i prowiant, jaki miała ze
wał mu szansę na dalsze życie!
powrocie jej uczestników do Wiżaju,
samego w sobie.
zostałych członków wyprawy okazały
sobą wyprawa Diatłowa. W namiocie
Diatłow miał wysłać telegram powia-
Mimo to, przyjaciele Diatłowa go-
się nieskuteczne. Na razie nie odna-
były więc wszystkie rzeczy, jakie mieli
damiający o tym zarząd klubu sporto-
rąco namawiali go, aby wziął ze sobą
Tragiczny
leziono nikogo więcej.
studenci, włącznie z ich butami!! Na-
wego w Swierdłowsku. Przypuszczal-
przewodnika, 37 letniego Aleksandra
koniec wyprawy
Wszystkie pozostawione przez
miot był rozcięty nożem. Potem stwier-
31 stycznia, ekspedycja posuwa-
ną datę powrotu do Wiżaju miał być
Zołotarjowa, człowieka wręcz zawo-
wyprawę ślady układały się w scena-
dzono podczas badania, że został
jąc się wzdłuż rzeki Łozwa, dotarła
dzień 12 lutego.
dowo podróżującego po górach Uralu,
riusz może nawet logiczny, ale jedno-
rozcięty od wewnątrz. Od namiotu,
do krawędzi lasów, powyżej której
Gdy minął wyznaczony dzień i te-
mającego ogromne doświadczenie.
cześnie bezsensowny. W nocy, na bi-
kierując się w dół zbocza, w stronę
wznosiły się już tylko nagie góry. Tu
legram nie przyszedł, jeszcze nie było
Diatłow, pomimo początkowej niechę-
waku stało się coś takiego, co dopro-
przełęczy i dalekiego (około półtora
postanowiono zrobić ukryty magazyn
niepokoju wśród rodzin i znajomych.
ci, zgodził się w końcu na przyjęcie
wadziło grupę śpiących studentów do
kilometra) lasu, widać było wyciśnięte
Stało się coś takiego, co doprowadziło grupę śpiących stu-
szczytu paniki. Nie próbując, lub może
w śniegu ślady stóp dziewięciu osób.
nie mogąc otworzyć namiotu, rozcięli
Ale jakie to były ślady?? Ślady bosych
dentów do szczytu paniki. Nie próbując, lub może nie mogąc
cały jego bok i przez powstały otwór
stóp! Ślady stóp w skarpetkach! Albo
otworzyć namiotu, rozcięli cały jego bok i przez powstały otwór
rzucili się do panicznej ucieczki. Tak,
w jednym tylko bucie!
jak stali. Jedni ubrani, inni nieubrani.
Nie znaleziono śladów innych
rzucili się do panicznej ucieczki. Tak, jak stali. Jedni ubrani,
W butach, w jednym bucie, na bosa-
ludzi, czy zwierząt. Nie było śladów
inni nieubrani. W butach, w jednym bucie, na bosaka, wybiegli
walki, ani śladów krwi, ale studentów
ka, wybiegli na mróz trzydziestostop-
na mróz trzydziestostopniowy i uciekali tak przez całe półtora
również nie było!
niowy i uciekali tak przez całe półtora
Po 500 metrach ślady urywały się,
kilometra, a potem przez około dwie
kilometra, a potem przez około dwie godziny nie śmieli powró-
zasypane i zawiane śniegiem. Dopie-
godziny nie śmieli powrócić do namio-
cić do namiotu! Próbowano ratować się, zapalając ognisko,
ro pod lasem, półtora kilometra od
tu! Próbowano ratować się, zapalając
namiotu, koło wielkiej sosny i śladów
ognisko, obserwowano namiot, wspi-
obserwowano namiot, wspinając się na drzewo, ale wrócić do
ogniska palonego pod tym drzewem,
nając się na drzewo, ale wrócić do
namiotu postanowiło tylko troje studentów i to dopiero wtedy,
namiotu postanowiło tylko troje stu-
znaleziono ciała dwóch studentów:
gdy siły ich już kompletnie opuszczały. Dlatego nikt już nie do-
dentów i to dopiero wtedy, gdy siły ich
Jurija Kriwoniszenko, 24 letniego stu-
już kompletnie opuszczały. Dlatego
denta wydziału inżynierskiego i Juri-
tarł do namiotu.
nikt już nie dotarł do namiotu.
ja Doroszenko, 21 letniego studenta