img
15
Kurier Galicyjski * 29 lipca – 11 sierpnia 2011
alfred szrajer: „człowiek może więcej, niż sądzi”
Wiedząc, że w Drohobyczu nie ma ni-
zapędzeni w róg drohobyccy studenci
OKSANA DUDAR
kogo, chciał już jechać do swojej ciotki,
zebrali się razem. Szrajer z nimi. Do
która jeszcze w 1937 wyemigrowała
spółki wynajęli furę i umówili się, że
Miłość do życia jest ta-
do Buenos Aires. Nie znał jej adresu, a
pojadą do Drohobycza. Ale, gdy tylko
jemnicą długiego życia pol-
w „Czerwonym Krzyżu” powiedzieli, że
wyjechali ze Lwowa, trafili w ręce po-
skiego Żyda Alfreda Szraje-
trzeba będzie zaczekać 2 – 3 miesiące
licji… Pobitych, z wybitymi zębami
ra. Przebrnął przez wszyst-
w barakach. Gdy tylko zobaczył baraki,
i połamanymi żebrami dowieziono
kie koła piekieł niemieckich
znów odżyły obozowe wspomnienia
do Mikołajowa. Dalej chłopcy szli
obozów koncentracyjnych
i odpadła chęć jazdy za ocean.
na piechotę do Drohobycza. Tam im
od Drohobycza do Turyngii
Trafił do przejściowego obozu w
nałożono opaski z gwiazdą Dawida
i Saksonii, przeżył „marsz
Grodnie, gdzie z kilkoma przyjaciół-
i nakazano codziennie rejestrować
śmierci”, bronił się, gdy
mi zorganizowali orkiestrę. Grywali
się w urzędzie pracy.
puchł z głodu. Dziś pomimo
w restauracji. Obozowym oficerom
W listopadzie Niemcy urządzili
89 lat gromadzi pełne sale na
oddawali pieniądze, a sami mieli ko-
generalną próbę wyniszczenia Ży-
swoich koncertach, wystę-
lację, a jeszcze możliwość spania na
dów. Pierwszymi ofiarami zostali bez-
pując w Polsce i Niemczech.
stołach lokalu, gdzie biegały po nich
silni inwalidzi. „Przez Radę Żydowską
Już nikt jak on nie wykonuje
tabuny karaluchów.
Niemcy ogłosili, że niepełnosprawni
słynnej batiarskiej piosenki
Po zwolnieniu pan Alfred na po-
Żydzi mają stawić się do synagogi
„Tylko we Lwowie”.
czątku znalazł się we Wilnie. Sza-
z wartościowymi rzeczami. Tam im
lenie ucieszył się ze spotkania ze
wyznaczą pracę, – Szrajer milknie. –
Koniec rodziny
znajomym z Drohobycza. Zdążył
Potem ich otoczyła policja, podjechały
W obszernym pokoju masa ksią-
jeszcze podać papiery na wyjazd do
ciężarówki i powieziono ich w stronę
żek, płyt – niespotykanych już dziś płyt
Polski. Niebawem jednak powrócił
bogatych bauerów. Kolumny były pil-
śmierć”. To jedyny skrawek papieru,
Sambora”. Wieźli jak owce na rzeź do
winylowych i, naturalnie, fortepian. Na
do domu, gdzie znalazł pracę w or-
nowane przez rezerwistów. „Raz do-
który pozostał mi po najdroższej oso-
Bronickiego lasu i nikt nawet nie spo-
ścianach duże zdjęcia rodziny, fotogra-
kiestrze. Grali w filharmonii i w kinach
staliśmy grochu. Każdy miał puszkę
bie na świecie. Alfred Szrajer nosił go
dziewał się, nawet w strasznym śnie,
fie z Polski i z obozów, zamienionych
przed seansem. Grali do 1962 roku,
po konserwach i w tym gotowaliśmy.
przy sobie, aż trafił do obozu Gross
że widzi swoich bliskich po raz ostat-
dziś na muzea, w milczeniu przypomi-
gdy Nikita Chruszczow w celach
W jednym miasteczku zapędzono
Rosen, gdzie zabrano mu odzież, a
ni, że ostatni raz stara matka przytu-
nają dawne czasy, gdy Alfred Szrajer
oszczędnościowych skasował te or-
nas na stadion i przyciągnięto tam
z nim ostatnią materialną pamiątkę.
la syna, że ostatni raz siostra całuje
był młodzieńcem, zakochanym w
kiestry. Wtedy Alfred Szrajer zaczął
końską padlinę. Podzielono ją i każ-
Ale te słowa pozostały na zawsze w
młodszego brata w czoło, że ostatni
życiu i muzyce. Dziś jest ostatnim ży-
pracować w liceum muzycznym, w
dy dostał kawałeczek mięsa. Raz
sercu pana Alfreda.
raz mąż spogląda w oczy ukochanej
dowskim mieszkańcem dawnego Dro-
którym przepracował 42 lata.
karmiono nas surowymi burakami.
Po likwidacji obozu przy fabryce
żony. Zrozumiano to dopiero, gdy
hobycza, ostatnim żyjącym uczniem
Między innymi, swoja żonę, Ukra-
Jedliśmy je w drodze. Już ledwo cho-
ceramiki, wybrano 120 fachowców
ciężarówki wróciły tylko z rzeczami
znanego polskiego pisarza i malarza
inkę z Charkowa, poznał w kinie,
dziłem. Kolumna była bardzo wielka,
lub fizycznie sprawnych mężczyzn
i odzieżą. 320 osób znalazło się w
– Żyda Brunona Schultza.
gdzie przychodziła posłuchać muzyki.
bo do naszego obozu dołączyły inne.
do pracy w rafinerii. Obóz przetrwał
wilgotnej ziemi Bronickiego lasu. W
Urodził się pan Alfred 8 maja
W 1949 pobrali się i urodziło im się
Było nas razem około dwóch tysięcy
do kwietnia 1944 roku, gdy front
czasie wojny tam rozstrzelano 11 ty-
1922 roku w Drohobyczu, w rodzinie
dwoje dzieci – syn i córka. Zmuszony
ludzi”.
przełamał linię Zaleszczyki-Tarno-
sięcy Żydów. Tam na zawsze zostali
znanego inżyniera. „Pierwsze 10 lat
utrzymywać rodzinę, pan Alfred nie
Ostatecznie opuściły go siły i zna-
pol. Wtedy ludzi z tego obozu i z
matka, dziadek, ciotka pana Alfreda.
mego życia przeszło w Jaśle, – opo-
lazł się na końcu kolumny. Gotów był
Borysławia zagnano do wagonów
Ojciec, brat, babcia i córka stali się
wiada pan Alfred. – Była tam rafineria
zdołał zakończyć lwowskiego kon-
się poddać, jakby nie przypadek. Na
i powieziono dalej na Zachód. Tym
ofiarami innej nieludzkiej akcji: w
ropy, gdzie mój ojciec Beno Szrajer
serwatorium. Nie pomogły nawet na-
końcu kolumny szedł jego znajomy,
razem Szrajer znalazł się w obozie
1942 roku razem z pięcioma tysią-
pracował jako kierownik laborato-
mowy Mykoły Kołesy. Przeniósł się
kiedyś bankier niemiecki. Jeszcze
w Płaszowie pod Krakowem. Ale
cami Żydów z Drohobycza wywiezio-
rium chemicznego. Przez te 10. lat to
na wieczorowe studia do Drohobyc-
gdy mieszkali w barakach, Alfred wie-
front stale się przybliżał. Teraz Alfred
no ich do obozu zagłady w Bełżcu,
chyba ptasiego mleka mi brakowało.
kiego  Muzyczno-pedagogicznego
czorami przed snem śpiewał polskie
Schrajer miał nieszczęście znaleźć
gdzie zginęli w komorach gazowych.
Ojciec zarabiał olbrzymie pieniądze”.
Instytutu.
i niemieckie piosenki. Gdy zapominał
się w Gross Rosen. „Większość mo-
Tak znikła znana kiedyś wielka rodzi-
Ale w latach 30, w okresie wiel-
Mijały lata,Alfred Szrajer przeszedł
słowa mruczał sobie „la – la”. Tak
ich znajomych trafiła na południe,
na Szrajerów.
kiego kryzysu, rafineria zmniejszyła
na emeryturę, ale nie może żyć bez
więźniowie, którzy dawno zapomnieli
gdzie węgiel zalegał na powierzchni.
produkcję i ojciec pozostał bez pracy.
muzyki. W 1989 roku zorganizował
co to jest muzyka, zasypiali pod jego
Praca nie była ciężka, jeść musieli
Mając jakieś oszczędności, rodzina
dziecięcy chór przy kościele. Obecnie
„Marsz śmierci”
śpiew. Bankier, widząc, że chłopak
dawać, bo niemieckie lokomotywy
W Drohobyckim Getto było pięć
wraca do Drohobycza. Do spółki z
w składzie trio jeździ z występami do
lada chwila padnie, powiedział żołnie-
bez węgla nie mogły się poruszać.
obozów pracy. Od innych gett odróż-
aptekarzem Beno Szrajer rozpoczął
Polski i Niemiec, i swoim, jeszcze do-
rzowi, aby go puścił, bo jest znanym
Wszyscy, którzy tam trafili, przeżyli
niało się brakiem wysokich murów.
budowę kamienicy czynszowej.
syć silnym głosem śpiewa po polsku,
śpiewakiem operowym. Czy rezerwi-
wojnę. Jeden z moich kolegów, Lu-
Dookoła tylko stały słupy z napisami w
„Budowę zakończono w sierpniu
żydowsku, ukraińsku i niemiecku. Na
sta naprawdę uwierzył, czy nie mógł
dwik Hoffman, mieszka tam do dziś”.
trzech językach: „Wejście do getta ka-
1939 roku, – kontynuuje pan Szrajer.
zakończenie każdego koncertu, trady-
postąpić inaczej, ale strącił Alfreda
„W Gross Rosen też byłem nie-
rze się śmiercią”. Kobiety przeważnie
– Ledwo ustawiono bramę – przyszli
cyjnie bałakiem lwowskiej ulicy wyko-
Szrajera do rowu, gdzie ten przeleżał
długo, a stamtąd – do Buchenwaldu
pracowały w obozie pracy na polach.
Niemcy, potem Sowieci i zabrali dom.
nuje „Tylko we Lwowie”. „Jestem cho-
do rana.
– obozu śmierci. Tylko tu nie zgładzali
Alfreda Schrajera przydzielono do
Nie zdążył on przynieść nam kopiejki
ry, serce nie w porządku, nogi puchną,
więźniów w komorach gazowych, jak
warsztatu stolarskiego. „Pracowałem
dochodu, a wszystkie oszczędności
ale gdy mam przed sobą mikrofon, a
w Auschwitz, a przeprowadzano nad
tam jako pomocnik stolarza, – konty-
Pragnienie życia
poszły na budowę. Dopiero wtedy
za mikrofonem publiczność – zapomi-
Potem był obóz w miejscowości
nimi nieludzkie eksperymenty. Alfre-
nuuje opowieść, – ale umiałem wyko-
nastały dla nas ciężkie czasy. Tysiące
nam o wszystkim, – ze wzruszeniem
Debel. Stamtąd w składzie niewielkiej
da Szrajera skierowano do kolejnego
nywać różne prace, bo wszystkiego
niewinnych ludzi zesłano wtedy z Dro-
kontynuuje pan Alfred. – I teraz w War-
grupy, przeważnie Włochów, wyruszyli
obozu pracy – filii Buchenwaldu. Te-
nauczył mnie Bruno Schultz. Potem
hobycza do Kazachstanu i na Sybe-
szawie, w czasie mego ostatniego wy-
przez las w poszukiwaniu innego obo-
raz pracował przy załadunku naboi
przeniesiono mnie do warsztatów
rię. Do Żydów ustosunkowywano się
stępu odbyło się coś nadzwyczajnego.
zu i pożywienia. Ale okazało się, że
od szóstej rano do szóstej wieczór.
miejskich, gdzie pracowała moja
z tolerancją”.
Nigdy nie myślałem, że w moim życiu
nie ma ani ludzi, ani pożywienia. „W
„Dla takiego „siłacza” jak ja była to
matka. Produkowano tam dla wojska
Alfred Szrajer postanawia zostać
może coś takiego się wydarzyć”.
tym mieście stał się pewien wypadek,
bardzo ciężka praca. Karmili tak, aby
jakieś taczki i kosze do przenoszenia
muzykiem, tym bardziej, że od dzie-
Alfred Szrajer jest przedstawicie-
– wspomina pan Szrajer. – Siadłem
nie umrzeć. Do tego starszy baraku
kul. W sierpniu 1943 zaczęto likwido-
ciństwa uczył się gry na skrzypcach.
lem odchodzącego pokolenia. Tego
pod ścianą piekarni, aby trochę wypo-
kradł racje żywnościowe: odcinał z
wać obozy. Nad ranem obóz otaczano
Już jako 17-latek zaczął śpiewać w
pokolenia, którego sama obecność
cząć. Zobaczyłem, że młoda Niemka
każdej porcji dla swoich niemieckich
i ludzi spędzano do więzienia. W tym
kwartecie. Gdy usłyszano go we Lwo-
łagodzi obyczaje. Z takimi jak pan Szra-
mnie obserwuje i trzyma za pazuchą
kolegów. Spuchłem wtedy z głodu, a
czasie kopano doły w Bronickim lesie.
wie w polskim teatrze miniatur, zapro-
jer odejdą mężczyźni, całujący paniom
kawałek chleba. Gdy nikt nie widział,
na nosie miałem różę. Przez kilka dni
W następnym dniu zwożono tam ludzi
szono go na występy. Rozpoczęła
ręce, którzy swobodnie rozmawiają w
dała mi go. Bardzo mi pomógł. Szliśmy
miałem gorączkę ponad 40 i to mnie
na rozstrzelanie.
się wojna i występy skasowano, ale
kilku językach i mogą prowadzić dys-
jeszcze 30 km. Wtedy zrozumiałem,
dobiło. Tych, kto spuchli, nazywano w
Czy to jakieś niesamowite szczę-
kwartet otrzymał zajęcie w Teatrze
kusję o byle czym i gdziekolwiek.
że człowiek może o wiele więcej, niż
obozie muzułmanami”.
ście Szrajera, czy opieka Boska, że
Letnim w parku vis-á-vis uniwersyte-
Odejdą ludzie, których wspomnienia
sądzi”.
W kwietniu 1945 roku po raz
ktoś z rodziny miał ocaleć, ale pan Al-
tu: grali przed seansami filmowymi.
to najcenniejszy dar dla przyszłych
Koniec wojny zastał Alfreda Szra-
pierwszy usłyszeliśmy artylerię ame-
fred trafił do szóstki „szczęśliwców”,
Taka tradycja występów muzycznych
pokoleń. Alfred Szrajerer to przedsta-
jera w Dreźnie. 7 maja, o 7 rano zo-
rykańską. Każdemu z więźniów wy-
których przeniesiono do innego obo-
w kinach panowała w całym Związku
wiciel tego rzadkiego gatunku ludzi,
baczył radzieckie czołgi – wojna dla
dano kolorowe płaszcze, aby z dale-
zu, do fabryki ceramiki. Opodal obozu
Sowieckim.
którzy zawsze zachowują dobry hu-
Żyda z Drohobycza skończyła się.
ka odróżnić od cywili, pół bochenka
był gmach, gdzie sortowano odzież
„I w tym kinie zastała nas woj-
mor, a ich optymizm i miłość do życia
Kiedyś zmartwiony, zmordowany,
chleba i popędzili w straszną drogę,
ofiar z Bronicy. „Jeden z pracowników
na, – wspomina pan Alfred. – Z ko-
zagrzewają innych.
wycieńczony powiedział do znajome-
którą z czasem ochrzcili „marszem
znalazł w kieszeni płaszcza mamy jej
legą-muzykiem w czasie pierwsze-
Dziś Alfred Szrajer został sam.
go krakowskiego adwokata: „Jeżeli
śmierci”. Gdy ze Wschodu następo-
ausweis, – z goryczą ciągnie pan Al-
go nalotu niemieckiego na Lwów,
Jego dzieci i wnuki mieszkają w Niem-
wojna zakończy się przed moimi uro-
wała Armia Czerwona, a z Zachodu
fred. – Mama, przeczuwając, ze prze-
schroniliśmy się w bramie jakiegoś
czech. Ale gdy go pytają, dlaczego on
dzinami – przeżyję”. 8 maja 1945 roku
wojska sojusznicze, więźniów nie
żyję na marginesie zapisała: „Jestem
domu, w który akurat trafiła bomba.
ciągle tu, odpowiada z dumą: „Nigdzie
Alfred Schraier skończył 23 lata. W
było czym karmić, więc pognano ich
szczęśliwa, że się uratowałeś, teraz
Na nasze szczęście budynek zawalił
nie pojadę. Raz już umierałem w
Niemczech był jeszcze do 1946 roku.
w drogę, mając na myśli wyżywić ich u
spokojnie idę z twoim zdjęciem na
się na sąsiednią ulicę. Przestraszeni,
Niemczech i drugi raz nie chcę”.