img
Historia w znaczki wpisana
28
12 – 25 sierpnia 2011 * Kurier Galicyjski
KraDzIeż sTUleCIa
przecież, że „Mona Lisa” jest w Luw-
rze, a zatem, jak ją odzyskano?
tADeUSZ KURLUS
Mijały tygodnie i miesiące bez
jakichkolwiek istotnych nowości w jej
Opisane  tu  wydarzenie
sprawie, aż...
miało miejsce równo przed
stu laty. Poświęcono mu setki
Dwa i pół roku później...
artykułów, przedstawiono je w
Florencja. Na 1 grudnia 1913 roku
dziesiątkach książek, i niemal
znany miejscowy antykwariusz Alfredo
w każdej publikacji podawane
Geri wyznaczył kolejną aukcję dzieł
są szczegóły mocno się od sie-
sztuki. Jak zwykle, zgromadziła ona
bie różniące. Pewne jest tylko
wielu miłośników pięknych rzeczy,
jedno: zrelacjonowano w nich
chcących, jeśli już nie kupić jakiś wy-
zniknięcie z zasobów Luwru
stawiony na niej obiekt, to przynajmniej
szczególnie cennego obrazu:
móc śledzić przebieg licytacji. Z dużym
„Mony Lisy”, pędzla Leonar-
wyprzedzeniem Geri zapowiedział au-
da da Vinci (1452–1519), obra-
kcję w gazetowych ogłoszeniach w co
zu dziś uznawanego za jedno
ważniejszych dziennikach Europy, po-
z jego największych artystycz-
dając w nich także, że zawsze kupuje
nych osiągnięć. Obraz skra-
płótna starych mistrzów, oferując za
dziono! Przypominając histo-
nie najlepsze ceny. W odzewie napły-
rię rabunku w setną rocznicę
ku. Lecz akurat jemu nie odebrano od-
podstawie zaadresowanego do jednej z
ków muzeum, zwrócono się za pomo-
nęło wiele listów z rozmaitymi propo-
tego zuchwałego czynu, po-
cisków palców! A był on już za drobne
redakcji listu, którego autor ukrywający
cą prasy do ewentualnych świadków,
zycjami. Zainteresował go zwłaszcza
służymy się kilkoma źródłami,
przestępstwa dwukrotnie w policji no-
się pod pseudonimem „Złodziej” dono-
którzy mogli widzieć kogoś opuszcza-
list, który nadszedł z Paryża. Nadawca
które – jak się wydaje – naj-
towany, wystarczyłoby więc zajrzeć do
sił, że wyniósł z muzeum kilka figurek i
jącego gmach z jakimś pakunkiem.
podpisujący się „Leonardi” oferował
trafniej ustosunkowały się do
kartoteki, porównać odciski – i zagad-
masek, a potem sprzedał je za grosze
Przesłuchania dały tylko pewność, że
mu ... „Monę Lisę”! Chyba jakiś wariat,
tego, co miało miejsce za mu-
ka kradzieży byłaby rozwiązana! I to z
swemu przyjacielowi. Idąc po nitce do
kradzieży dokonano w poniedziałek
pomyślał antykwariusz, ale nie wrzucił
rami muzeum w 1911 roku.
natychmiastowym jej zakończeniem,
kłębka policja zdołała ustalić zarówno
rano, bo jeden ze strażników widział
bo „Mona” spoczywała w drewnianej
nazwisko donosiciela, jak i nabywcy
obraz tuż po 7, ale godzinę później,
skrzynce, którą ów złodziejaszek trzy-
skradzionych przedmiotów: złodzie-
gdy ponownie przemierzał Salon Car-
mał pod łóżkiem! Tu policja popełniła
jem był Géry Piéret, znany w paryskim
ré, już go tam nie było, pomyślał, że
ogromny błąd, z jej winy we Francji
półświatku aferzysta, a jego klientem –
„Monę”, jak to się już zdarzało, chwi-
powoli zaczęto się przyzwyczajać do
Pablo Picasso, który jednakże podzielił
lowo usunięto. A zatem złodziej zdjął
myśli, że obraz przepadł na zawsze.
się zdobyczą z Apollinairem. Obaj byli
obraz ze ściany między 7 a 8:30. Nie
Do nikogo nie przemówiły też nagrody
nieświadomi pochodzenia figurek i ma-
ulega kwestii, że był dobrze zoriento-
wyznaczone przez paryskie redakcje
sek. Poetę po kilku dniach zwolniono z
wany w rozkładzie pomieszczeń Luw-
za zwrot obrazu lub wskazówkę, gdzie
aresztu, Picassa tylko przesłuchiwano.
ru, w organizacji pracy jego perso-
go należy szukać.
Gdy wybuchła afera włożyli muzealne
nelu. oczywiste jest także, dlaczego
artefakty do walizki, którą zamierzali
wybrał na „dzień zero” poniedziałek,
wrzucić do Sekwany, ale rozmyślili się i
bo jak to jest w muzealnej tradycji,
Jak to było możliwe?
Niemniej jeszcze przez pewien
zanieśli je do muzeum. Okazało się, że
w poniedziałki muzea są nieczynne,
czas spekulowano, jaki mógł być prze-
jego pracownicy w ogóle nie mieli poję-
dzień ten przeznaczony jest na ro-
bieg wydarzeń. Zwłaszcza na łamach
cia o ich braku. Zarządzony remanent
bienie porządków, wykonywanie nie-
Gdzie jest obraz?
we wszystkich oddziałach muzeum
22 sierpnia 1911 roku – był to
wykazał, iż zapewne już od wielu lat
listu do kosza, lecz jeszcze raz uważ-
wtorek – przyszedł do Luwru, jak
złodzieje wciąż uszczuplali jego zaso-
nie go przeczytał. Wynikało z niego, że
ostatnio niemal codziennie zaraz po
by. Pół roku przed kradzieżą „Mony”
oferent jest Włochem i pragnie zwrócić
otwarciu jego bram, Louis Béroud,
ktoś „wyprowadził” z budynku ciężką
ojczyźnie przynajmniej jedno dzieło
artysta-malarz, i szybko przemierza-
statuę egipskiej bogini miłości Izis!
sztuki z tych, które zrabował w swo-
jąc korytarze i pomieszczenia ekspo-
Było to możliwe, bo personelu Luwru
im czasie Napoleon (tu w nawiasach
zycyjne, dotarł do Salon Carré, gdzie
nie wystarczało, by mieć wszystko na
musimy jego pogląd sprostować, gdyż
– za zezwoleniem dyrekcji muzeum
oku. W tym ogromnym pałacu, naj-
w tej kwestii nie miał właściwego roze-
– robił szkice do obrazu, w którego
większym wówczas budynku świata
znania, da Vinci wyjechał bowiem w
tle miała figurować „Mona Lisa”.
mającym ponad tysiąc pomieszczeń,
1516 roku, na zaproszenie króla Fran-
Wchodząc do sali, już u progu spoj-
mnogość korytarzy, wiele bocznych
ciszka I, który go niezmiernie cenił, do
rzał na ścianę, na której płótno wisiało
klatek schodowych i wiele wyjść, sło-
Francji, zabierając ze sobą „Monę”. Po
między dwoma innymi, „Mistycznymi
wem będącym właściwie miastem w
jego śmierci w 1519 r. monarcha kupił
zaślubinami św. Katarzyny” pędzla
prasy. Między innymi, dopuszczano,
mieście, pracowało raptem 257 osób.
ją od spadkobiercy za cztery tysiące
Cavaraggio i „Alegorią Alfonsa d Ava-
że skradziono obraz, by:
Odliczając dyrekcję, administrację
złotych florenów i zabrał do swego
los” Tycjana. Na jego miejscu widniały
▪ udowodnić dyrekcji muzeum, że
i służby pomocnicze, do pilnowania
zbędnych remontów itd. Większość
pałacu w Fontainebleau, gdzie kazał
jednak tylko cztery haki. Nie zdziwiło
nie dba dostatecznie o bezpieczeń-
ekspozycji było gdzieś około 150
pracowników ma w tym dniu wolne,
obraz powiesić w apartement de ba-
go to specjalnie, bo już nieraz zabie-
stwo zbiorów;
osób. Te z kolei często dość niefra-
a zatem i ochrona dóbr muzeum jest
ins, czyli w... łazience. Rychło stwier-
rano „Monę Lisę” do znajdującej się w
▪ zepchnąć tą sensacją na boczny
sobliwie wywiązywały się ze swych
wówczas ograniczona. Czy zatem
dzono jednak, że to nie wychodzi mu
muzeum pracowni fotograficznej lub
tor sprawę Maroka, gdzie akurat rodził
obowiązków. Na przykład rankiem
sprawcę kradzieży należało szukać
na dobre, więc przeniesiono go do kró-
by wykonać jakieś drobne zabiegi re-
się konflikt między Francją a Niemca-
owego feralnego sierpniowego dnia
wśród personelu?
lewskiej sypialni. Po rewolucji, w 1789
stauracyjne. By się upewnić, że tego
mi o panowanie nad tym krajem (w
pracownik, mający doglądać Salon
roku, w pałacu otwarto muzeum, wów-
dnia już nie będzie mógł malować,
tym wypadku za kradzieżą miały stać
Carré, opuścił salę, by się zaciągnąć
czas „Mona” mogła po raz pierwszy
zwrócił się do kierownika personelu,
Bałagan w Luwrze
koła rządowe);
dymkiem papierosa!
Szukając jakiegoś tropu, policja
zaprezentować się szerokiej publicz-
pilnującego tego segmentu muzeum.
▪ zatuszować fatalnie przeprowa-
Wspomnieliśmy wyżej, że policja
przyjrzała się także funkcjonowaniu
ności. Potem, w 1804 roku, Napoleon
Razem udali się do fotografów, ale
dzoną restaurację malowidła, która
przesłuchała wszystkich pracowni-
Luwru, sprawdziła, jak placówka, bę-
upodobał sobie mieć ją w sypialni w
tam obrazu nie było! Zajrzano także
praktycznie całkowicie je zniszczyła;
ków Muzeum. Sprawdzała także ich
dąca największą w świecie skarbnicą
swej rezydencji w Tuileries. Dopiero w
do pracowni konserwatorskiej – nie,
▪ dołączyć go do kolekcji ame-
odciski palców, bo na ramie obrazu,
sztuki, jest zarządzana. Wyszło na jaw,
1815 roku przeniesiono dzieło da Vinci
żadnych prac związanych z obra-
rykańskiego multimilionera Johna P.
pozostawionego przez złoczyńcę, wy-
że specjalnie się o jej bezpieczeństwo
do Luwru). Geri pokazał list dyrekto-
zem nie przewidywano! Gorączkowe
Morgana, pragnącego mieć najznako-
kryto wyraźny ślad linii papilarnych.
nie troszczono. Wprawdzie dyrektor
rowi Galerii Uffizi, Giovanniemu Pog-
kilkugodzinne poszukiwania nie dały
mitszą kolekcję w świecie;
Niestety, badanie tego materiału po-
Luwru, Théophile Homolle, chełpił się,
giemu, ten zaś zalecił mu, aby, mimo
rezultatu. Zastępujący nieobecnego
▪ przygotować jego kopie i sprze-
równawczego nie dało wyniku. Ale
że prędzej ktoś zdoła ukraść obie wie-
podejrzeń, iż do gry chciał wejść jakiś
dyrektora Luwru pracownik zawiado-
dać je w sekrecie jako oryginały na-
pilnująca toku dociekań policyjnych
że katedry Notre Dame, niż cokolwiek
oszust, jednak nawiązał z nim kontakt.
mił policję. Na jej polecenie muzeum
bywcom, niemającym pojęcia, że
prasa przypomniała, że przed kilkoma
z zasobów jego muzeum, ale była to
Antykwariusz odpisał więc na poste re-
zamknięto, niebawem zjawiło się w
„oryginały” kupili także inni amatorzy
miesiącami w Luwrze pracowała ekipa
tylko czcza przechwałka. Niebawem
stante do Paryża, że owszem, oferta
nim aż 60 policjantów i detektywów,
posiadania wspaniałego obrazu (za
firmy szklarskiej, która wstawiała szy-
do jednej z paryskich redakcji zgłosił
go interesuje, ale zanim zaproponuje
którzy zajrzeli do wszystkich chyba
tym przedsięwzięciem stał argentyński
by do ram najcenniejszych obrazów. A
się anonimowo jakiś paryżanin oznaj-
cenę, musi obraz zobaczyć. Odpo-
zakamarków ogromnego gmachu.
hochsztapler Eduardo de Valfierno);
zatem należało również sprawdzić jej
miając, że wielokrotnie udawało mu
wiedź przyszła szybko: w porządku,
Obrazu nie znaleźli, ale odkryli waż-
▪ zaszantażować rząd francuski,
pracowników. Uczyniono to. I nie do
się wynieść z muzeum rozmaite drob-
proszę przyjechać do Paryża. Na to
ny dowód, że został wykradziony: w
by wymusić na nim wypłacenie wiel-
wiary: przed śledczymi stanął także
ne przedmioty, zaszedł do niej także
Geri, że nie ma tyle czasu, by podjąć
jednej z bocznych klatek schodowych
kiego okupu.
człowiek, który – jak się potem oka-
pewien malarz, który przyniósł dwie
tak długą podróż i zaproponował spo-
znaleziono jego ramy!
Pojawiały się jeszcze inne suge-
zało – był poszukiwanym złodziejem!
fenickie statuetki z insygniami, że są
tkanie w Mediolanie, 22 grudnia. Już
Kto mógł dopuścić się tego prze-
stie (m.in., że czynu dopuścił się ja-
Ale wówczas zadano mu tylko kilka ru-
własnością Luwru. Jest tu także polski
10 grudnia jednak w jego gabinecie
stępstwa, czy działał sam, czy miał
kiś maniak), ale pomińmy je (zresztą
tynowych pytań (co robił 21 sierpnia),
ślad: 7 września za kratki trafił poeta
we Florencji pojawił się człowiek, który
wspólników? Na te pytania miało od-
wszystkie okazały się błędne), bo
zrobiono także rewizję w zajmowanym
Guillaume Apollinaire (czyli Wilhelm
przedstawił się jako Leonardi Vincen-
powiedzieć zaraz wszczęte śledztwo.
czas już zmierzać do finału: wiemy
przezeń pokoiku w podrzędnym hoteli-
Apolinary Kostrowicki). Stało się to na
zo, a przybył po to, by dobić interesu
Przesłuchano wszystkich pracowni-