img
wędrówki Kuriera
24
kurier galicyjski * 18–28 listopada 2011 nr 21 (145)
KUTY nad CZEREMOSZEM
(opowieść pierwsza)
Zegar na ratuszu w Kutach zatrzymał się o godzinie 15:00. Nie jest zepsuty ani zniszczony, jest atrapą, więc
kiedykolwiek się nań nie spojrzy zawsze widnieje ta sama godzina. Na zniszczonym rynku niebieska budowla
ratusza z atrapą zegara, herbem Ukrainy i bożonarodzeniowym wiankiem z bombkami w letni lipcowy dzień robi
przedziwne wrażenie i daje pole do popisu wyobraźni. Godzina trzecia otwiera i zamyka cały wielki przedział
czasu, z którego wyłaniają się kuckie historie i legendy: zwyczajne życie miasteczka z karnawałami, odpustami
i pogrzebami. Małe sprawy Ormian, Żydów, Polaków i Rusinów, których historie bardzo często nie zazębiają się
zupełnie, mimo iż przez stulecia żyli obok siebie.
i przepoconymi kożuchami. Długie
Kiedy Owidiusz szedł przez zie-
zimy wśród nich były pewnie nie
mią huculską zatrzymał się ponoć
do zniesienia; zaczyna łapać ich
właśnie tu, pod tą górą. Było to tak
akcent, mówi wstawiając ich słowa.
dawno, że nikt, nawet najstarsi huculi
Łatwo sobie wyobrazić, jak zmęczo-
pamiętać tego nie mogą. Powiedzmy,
ny pobytem w barbarzyńskiej części
że w obliczeniach poety był to czwar-
tek dies Jovis, a godzina właśnie 3
imperium, zapuszcza się na dalekie
po południu post meridiem. I było to
wycieczki. Na przykład, do Kut.
W wieku XXI do Kut można do-
na początku nowych czasów. Pomię-
jechać marszrutką z Kołomyi lub
dzy rokiem 9 a 17, kiedy Publius Ovi-
BeATA KOST
Czerniowiec. W wieku XIX, kiedy
dius Naso wygnany z Rzymu przez
docent prywatny Jan Hanusz jedzie
cesarza Oktawiana Augusta przeby-
Na początku były góry, drzewa
do Kut badać język polskich Ormian,
wał na tej ziemi. Co prawda mieszkał
i woda. Góry okoliczne wyrosły wiel-
najpierw porusza się koleją, a potem
w dzisiejszej rumuńskiej Konstancy
kie i groźne, zwieńczyły je podobne
powozem ze stacji kolejowej w Za-
nad Morzem Czarnym (starożytny
do ruin formy skalne. Lasy stulet-
błotowie. Jak jedzie do Kut Publius
Tomis w Dacji), ale nasi przodkowie
nie, buki, dęby i świerki weszły na
Ovidius Naso dwa tysiące lat temu?
lubili sobie wyobrażać, że bywał na
ich stoki. Spod gór wypłynęły rzeki
Gdzie kończą się słynne publiczne
Pokuciu i Polesiu.
i strumienie. Czeremosz z połączo-
drogi imperium rzymskiego, znaczo-
Historia zesłania poety zaczyna
nymi wodami Białą i Czarną płynie
ne starannie kamieniami milowymi?
się około 8 roku naszej epoki. Julia
tutaj jednolity i głośny. Progi wynu-
Fakt, że poeta pokonał taką sporą
Młodsza wnuczka Augusta zostaje
rzają się z pieniącej się wody, z wody
odległość z Konstancy do Kut nie
oskarżona o rozpustę, w tym sa-
wystają głazy, wypełniając łożysko
zdziwi chyba znawców starożytno-
mym roku Owidiusz zostaje skaza-
rzeki. Rzeka uderza o kamienie,
ści – wszak Rzymianie podróżowali
ny na banicję, zapoczątkowując tym
napotyka opór, przedziera się przez
swobodnie po wielkiej przestrzeni
samym długą litanię niepokornych
nie, tworząc malownicze zakręty.
imperium, pokonując imponujące
Ratusz w Kutach
intelektualistów, zsyłanych w najod-
Czeremosz wypływa na dolinę, tu na
odległości. Wędrowali kupcy, turyści
leglejsze zakątki państw i imperiów.
dole siedzieli Ormianie, Rusini, Żydzi
którą złapałam, jedzie przez Kosów
A jednak dobrze, że ta prze-
i kuracjusze, którzy jeździli do wód;
Co rozsierdziło cesarza? Być
i Polacy, wyżej Huculi wypasali owce
i zatrzymuje się dosłownie przy każ-
rdzewiała puszka jeździ i to w miarę
wojska imperium maszerowały na za-
może powodem był romans z wnucz-
i spławiali drzewo. Huculi wydeptali
dym słupie. Półtorej godziny na taką
szybko. Taki Owidiusz na przykład,
chód i wschód, i wreszcie przemiesz-
ką Oktawiana Augusta Julią Młodszą,
płaje, a ci z dołu wymościli gościńce.
odległość w wieku XXI wydaje się
mimo że pierwszym poetą Rzymu
czać się musieli zesłańcy – jak nasz
czy może twórczość Owidiusza wy-
Drogi te przecięły i połączyły Kuty z
odrobinę przesadne. Okropny ścisk,
był, nie miał możliwości szybkiego
poeta. Niech więc będzie, że przybył
dawała się cesarzowi zbyt frywolną,
resztą świata, przez wioski Tudiów,
bo wszyscy spóźnieni próbują zmie-
przemieszczania się. Jego podróż
nad Czeremosz i usiadł zmęczony na
wszak Oktawian dążył do umoralnie-
Rożen, Roztoki, Chorowcową, Ber-
ścić się w przepastnych wnętrzach
na wschód była długa i obfita w
łące pod górą. Zamiast świętych ga-
nia obyczajów ludu rzymskiego? Sam
winkową do Uscieżyk, a stamtąd po-
marszrutki. Dziewczyna wyglądająca
rozmaite nauki. Przede wszystkim
jów – niekończące się lasy i połoniny,
poeta mówił, że „pieśń i występek”
nad Biały Czeremosz przez osadę
na turystkę dopytuje się kierowcy czy
pokory. Stracił dom i odtąd poru-
zamiast akweduktów uroczyska, za-
były powodem zesłania. W grudniu
Dowhopole, Polany, Fereskulę, Hry-
daleko do Kosowa, kierowca filozo-
szał się jako wieczny wędrowiec.
miast wąskich Rzymskich zaułków
8 roku wyrok staje się prawomocny.
niawę do Burkutu; z Uścieżyk przez
ficznie spogląda za okno i mówi, że
Jak podróżował? Z Rzymu płynął
płaje przecinające stoki, zamiast roz-
Poeta opuszcza swój dom niedaleko
Czarny Czeremosz do Jasienowa,
„wże Kosiw”. Na następnym zakręcie
przez morze – pogoda zresztą była
ległych placów – carynki.
Kapitolu i swoją podmiejską willę nad
Krzyworówni, Żabiego i Burkutu i
jest znak na którym widać, że „wże”
fatalna, zima na morzu, wiatry i bu-
Dokoła niego tylko szum wody,
Tybrem na północ od miasta. Zosta-
z powrotem przez Kosów do Kut.
to jeszcze 19 kilometrów. Potem
rze – omal nie stracił życia podczas
głosy ptaków i błogosławiony spo-
wia Rzym, który był jego światem; nie
Bo z Kut droga wije się do wnętrza
jeszcze 8 km taksówką do Kut. W
podróży. Dostaje się wreszcie do
kój; już wie, że „Caesar in hoc potuit
wie jeszcze, że nigdy nie powróci do
gór. Jedna z tych gór nazywana jest
taksówce wieje z każdej strony –
Tomidy, gdzie pozostanie do koń-
iuris habere nihil” (Tristia III, 7, 48).
wiecznego miasta.
Owidiuszem. Przed II wojną świato-
przeciąg w samochodzie! – i coś kle-
ca swoich dni wśród Getów i Sar-
Jedynie nad poezją władza nie może
Trzydziestokilometrowy odcinek
wą letnicy w Kutach lubili powtarzać
kocze za mną, wydaje mi się, że tylna
matów. Drażnili go barbarzyńcy,
mieć władzy.
z Kołomyi trwa i trwa bez końca.
legendę, że Owidiusz bywał tutaj
część wozu za chwilę odpadnie.
śmierdzący czosnkiem, alkoholem
***
Ostatnia marszrutka do Żabiego,
przed wiekami. Kazimierz Wierzyń-
Kilka stuleci temu mieszkańcy
ski również słyszał tę opowieść:
rozległych terenów Rzeczpospoli-
Góry nasze są wierne, muszą stać,
tej szukali odpowiedzi na pytanie,
więc stoją,
skąd się wywodzą; szlachta polska,
A jednak błądzi po nich i przenika
ruska i litewska wybrała wreszcie
wszędy
swój rodowód: sarmacka legenda
Jakiś duch, który młodość
dobrze nadawała się na początek.
zaczarował moją,
Terra felix Sarmatów nadawała się
Jakiś szept, który krąży
też na schronienie dla poety, tak oto
w podziemiach: legendy,
barok przyniósł legendę o Owidiuszu-
gdy żył pewien poeta na wygnaniu
Polaku. Poszukiwano jego śladów, w
w Dacji,
1581 roku niejaki Woynowski przygo-
który polubił drzewa, chodził często
tował podróż, w trakcie której miał być
w lasy,
odnaleziony grób poety. Wyprawa
słuchał liści dębowych i słodkiej
wyrusza w kierunku Konstancy. Czy
akacji.
szukali po drodze śladów Owidiusza
Od możnych świata zaznał dość
w Kutach? „Sława jego szła za nim
w życiu goryczy,
po lasach, po górach, powój ją powo-
Lecz wybrał leśne pustki, nie kielich
jowi, liść liściom podawał” – pisze o
cykuty,
wędrówce Owidiusza na Pokucie po-
Szedł i czekał, aż serce rytm
eta Wierzyński. Anegdota historyczna
słowom odliczy
mówi, że Owidiusz bywał na Kresach
I płynął z pól wołoskich poezją
południowo-wschodnich Polski i że
przez Kuty.
nawet mówił i pisał po polsku.
Nowy most nad Czeremoszem, dawna granica polsko-rumuńska