img
26
kurier kulturalny
14–27 czerwca 2013 nr 11 (183) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com
Fredro i łzy
ślała o zachwianiu finansowej idylli.
biała brać na próbę potęgę swoich
Ostatecznie gotowa była przymknąć
wdzięków, komedię odegrała po mi-
oko na romans, ale poważniejsze
strzowsku. Przy wielkim współudzia-
plany uważała za „niemoralne”.
le powierników odbyły się pierwsze
Tymczasem młodzi myśleli o sobie
rozpacze. Na próżno matka radziła
z największą powagą. W 1820 roku,
odpędzić grzesznicę i udać przed
(część II)
w poetyckim liście do przyjaciela,
mężem zupełną nieświadomość tak
Dominika Netrebskiego, Fredro pi-
wielkiej zbrodni, wysłano sztafetę
W marcu 1842 roku odbywała się we Lwowie uroczysta premie-
sał, że:
po Izydora Pietruskiego. Przyjaciel
Skarbka, a znawca serca kobiecego,
ra. Otwierano nową polską scenę w dopiero co ukończonym
…co złe to chciejmy odmienić,
po krótkiej rozmowie uznał wszystko
Wierz mi, dalibóg, trzeba nam
za skończone i tegoż dnia jeszcze
gmachu, który odtąd nazywany będzie skarbkowskim. Wystawia-
się żenić.
wyjechał z żałosną wiadomością na
spotkanie Skarbka. Z bólem serca,
no „Śluby panieńskie”. Lwowska publiczność znała tę sztukę już
Nieco później w innym z listów
ale widząc także, że z jej charakte-
wyjawia odmienione poglądy na ży-
rem kobieta po tak otwartym wybu-
od dziewięciu lat, jednak teraz, w tym miejscu, słowa wypowia-
cie: „Kręćmy się jak chcemy, błądź-
chu zdania nie zmieni, zezwolił na
dane przez aktorów mogły mieć osobiste znaczenie przynajmniej
my, igrajmy po tym świecie, zawsze
wszystko. W parę dni odesłał, co tyl-
jednak przy końcu znajdziemy przed
ko było lub mogło być jej własnością i
dla trojga spośród 1460 widzów: fundatora teatru hrabiego
sobą drogę, którą szli nasi poprzed-
z największą szlachetnością całą siłą
nicy i którą pójdą nasze potomki. Na
do rozwodu pomagać zaczął”.
Stanisława Skarbka, autora komedii, również hrabiego, Aleksan-
tej drodze mieszka spokojne poży-
W drugiej połowie 1825 roku, a
cie wśród rodziny”.
więc sześć lat po tym jak Fredro prze-
dra Fredry i jego żony Zofii.
grał zakład o cnotę Zofii Skarbkowej
z Jabłonowskich, rozpoczęto przygo-
Nie tu, to tam
W „Ślubach panieńskich” Gustaw
towania do jej rozwodu, lecz dramat
sŁawoMIR gowIn
prosi Anielę, by dała mu choć „na-
bynajmniej nie zbliżał się do zakoń-
dzieję nadziei”. Fredro w pierwszych
czenia. Sprawa ciągnęła się niemiło-
Nieznana trwoga
Kiedy Aleksander Fredro wrócił
chwilach swojej miłości nie mógł zro-
siernie i jeszcze dwa lata później, w
do Lwowa Zofia primo voto Jabłonow-
bić więcej niż wzdychać jak Gustaw:
lutym 1827 roku, Fredro pomstował
ska już od roku była żoną Skarbka,
pisząc do brata: „Cierpliwości! Rad
Kochać i milczeć! – Przednie!
musieli się więc wtedy poznać skoro,
nierad, mieć ją muszę – być za naj-
Wyśmienicie!
jak pisze Kaczkowski, „w owej epoce
cierpliwszego człowieka… Piszemy
Milczeć i kochać! – I tak całe życie!
Fredrowie, Stanisław Skarbek, […] i
komedyje, grajmy tragedyje na tym
kilku synów zamożniejszych rodów,
świecie”. Upłynęło jeszcze wiele
I jak Gustaw się zaklinać:
trzymali się razem i byli duszą owo-
miesięcy nim „na fundamencie nie
czesnego towarzystwa lwowskie-
ogłoszonych zapowiedzi, w jednym
A wszelkich starań, wszelkich sił
go, które za ich przewodem bawiło
z kościołów należących do [Skarb-
dołożę,
się nadzwyczajnie wesoło”. Znając
ka] rozwód przeszedł szczęśliwie”.
Których być zdolną szczera miłość
usposobienie Skarbka nie można
Ten formalny fortel, hojnie opłacony
może…
wykluczyć, że sam gotów byłby przy-
przez bogatego rozwodnika, z wie-
jąć taki zakład. Wydawało się, że
loletniego dramatu czynił tragifarsę,
wygrać go nie będzie trudno, bowiem
Potrzebował sił na wiele lat,
ale dla Zofii i Aleksandra przyczyny,
„Skarbek bez granic wolność [żonie]
podczas których starali się z Zofią,
dla których orzeczono rozwód nie
zostawiał”. Fredro jednak przegrał,
mimo wszelkich przeszkód, być bli-
miały większego znaczenia. Niewie-
ale, zdaniem Jabłonowskiego, „jej
sko siebie. Mieli sprzymierzeńców
le ponad miesiąc od jego ogłoszenia
urok, a może też i posag na inne za-
– pomagał im przyjaciel Fredrów i
byli już małżeństwem. Wzięli ślub 9
prowadziły go myśli”. Zofia we wspo-
Jabłonowskich, Dominik Netrebski,
listopada 1828 roku.
mnieniach wnuczki, Marii z Fredrów
wiele ułatwiała życzliwa ich uczuciu
Szembekowej, była kobietą „wzro-
bratowa Zofii, żona Kazimierza Ja-
nie nudź płaczem
stu wysokiego, ciała białego, oczów
błonowskiego. W 1825 roku najmłod-
Od premiery inaugurującej dzia-
dużych, niebieskich, włosów blond,
sza siostra Fredry, Cecylia, wyszła
łalność teatru hrabiego Skarbka
piękniej postaci…”. Zdaniem Marii,
za mąż za Leona, innego z braci
Fredrowie przeżyli ze sobą jeszcze
prócz urody, jej babka, jako młoda
Jabłonowskich – zakochani zaczęli
34 lata, aż do śmierci Aleksandra w
dziewczyna, ujmowała otoczenie tak-
więc nadzwyczaj często bywać w ich
1876 roku. Znali się ponad 60 lat, z
że tym, że swobodnie cytowała liczne
domu. Wciąż jednak nie było wido-
tego 48 byli małżeństwem. Mówiąc,
anegdoty, wdzięcznie deklamowała
ków na wyprowadzenie ich związku
że ich dramatyczny romans trwał
wiersze, nie stroniąc przy tym od
poza ramy wiecznego romansu pod
osiem – można więc dorzucić: za-
satyrycznych, a nawet umiarkowanie
czujnym okiem rodziny. Nudę, ma-
ledwie! Współczesnym zdarzało się
frywolnych. Poza tym pięknie grała
razm i brak perspektyw urozmaicały
pisać, że przez tych kilka lat bardzo
na fortepianie i była całkiem zręcz-
jedynie wspólne występy w salono-
się oboje zmienili, że nigdy nie byli
To wszelkich cierpień przechodzi
ną aktorką w salonowym teatrze. I,
wym teatrze lub gra w karty, kiedy
już tacy jak wtedy, zanim się w sobie
inna uciecha. Przestać kochać, jest
pojęcie!
co być może na Aleksandrze zrobiło
mogli szepnąć sobie to i owo, albo
zakochali. Cóż, być może, ale jacy
rzecz nie do pojęcia; być zapomnia-
To przeciw sobie zwraca własną
największe wrażenie, nie dała się po-
wymienić znaczące spojrzenie. Zo-
właściwie mieliby pozostać? Czy Zo-
nym – nieznaną trwogą”. I chociaż z
rękę,
siąść „do sześciu miesięcy”.
fia, wygrawszy któregoś wieczora,
fia miałaby w szczęśliwym związku
tych słów jasno wynika, że „z drogich
By zgasić czucie i wzajemną mękę!
W swojej miłosnej biografii Fredro
kazała z miedzianej monety zrobić
przypominać tę dziewczynę, wydaną
ust” usłyszał zapewnienie o wzajem-
bywał jak praktyczny Casanova, cza-
pierścionek i wygrawerować na nim
niemal jako dziecko za największego
ności, to z miesiąca na miesiąc popa-
rujący Romeo i zrozpaczony Werter.
słowa „Nie tu, to tam”.
bogacza, ale i największego dziwaka
dał w mroczny werteryzm. Według bra-
W podobnych nastrojach po-
Zakład o cnotę Skarbkowej bez wąt-
Kiedy wydawało się, że przyj-
zarazem? A może Aleksander miał
ta Maksymiliana na przełomie lat 1819
grążała się Zofia. „Złe duchy siostry
pienia obudził w nim tego ostatniego.
dzie im z cierpką pokorą do śmierci
pozostać tym nienasyconym uła-
i 20, w życiu Aleksandra „wszystko
domyśliwać się zaczęły, że ziarno
Fredro podjął grę pod koniec roku
powtarzać to zdanie, przyjaciele
nem, który nocami łupił alkowy, by
czarna spleenu pokryła powłoka”. W
kiełkuje, – pisał Ludwik Jabłonow-
1818, a już w grudniu 1819 pisał do
postanowili odwrócić złą kartę. We-
za dnia spisywać swe doświadcze-
kwietniu 1820 roku zwierzał się nawet
ski – Umysł jej błąkać się zaczynał.
brata o „iskierce miłości, która w pło-
dług Ludwika Jabłonowskiego intry-
nia w obscenicznych arcydziełkach,
z myśli o samobójstwie. „Cóż za nie-
Humor jej swobodny, wesoły, często
mień tyle razy już wybuchnęła”. Od
gę przeprowadziła jego bratowa w
rozchwytywanych zresztą przez
wstrzymane pragnienie śmierci opa-
pusty – ciemniał (już na całe życie),
tej chwili w jego listach pojawiają się
czasie, gdy Skarbek, wyjeżdżając
cały Lwów?
nowało istotę moją – pisze – Nie tyle
w końcu całkiem do siebie niepodob-
arcyromantyczne wyznania: „Miłość
do Wiednia, odwiózł żonę do mat-
Pisząc o ułańskim pokoleniu Fre-
strudzony podróżny snu pragnie, ile ja
ną się stała”. Ludwik, który za Fredrą
niebezpieczna stać się może rozsąd-
ki. Wówczas „podpalono minę” –
dry Zygmunt Kaczkowski powiadał,
godziny rozstania się z życiem. Sam
nie przepadał, trochę nadgorliwie
kowi, ale razem jest największą roz-
wspomina Jabłonowski ujawniają
że „około 1825 roku ta młodzież za-
sobie wyjaśnić nie mogę tej ciemnoty,
przedłużył tę depresję, na pewno
koszą w życiu. Cóż może wyrównać
szczegóły pułapki, jaką zastawiono
częła się uspokajać, wielu z nich się
która duszę moją ogarnęła – trudzi
jednak jej ówczesne życie pogrążało
temu lubemu marzeniu, że wiecznie
na Skarbka. „Piotrusia, młodziuchna,
pożeniło, a wszyscy się mniej wię-
mnie, męczy życie. Jedne pociągnie-
się w ciemniejących barwach. Mał-
będę kochany, że wiecznie kochać
ale bardzo sprytna i doświadczona
cej ustatkowali i zajęli administracją
nie… da mi odpoczynek”. Zupełnie jak
żeństwo ze Skarbkiem było coraz
będę! Jestem, jestem kochany! Wiel-
pokojówka, wróciwszy od spowiedzi
swoich majątków, w czym okazali się
Gustaw, który mówi do Anieli:
jawniejszą fikcją, on spędzał życie
kie słowo! Sam sobie je powtarzam,
z rozpuszczonymi włosami, zalana
ludźmi porządku, ładu, a nawet ta-
we Lwowie lub Wiedniu, ona coraz
…czuć zawsze, że każde szarpnięcie
powtarzają mi drogie usta i ledwie
łzami, szlochając konwulsyjnie, pa-
kiej zręczności, jakiej się po nich nie
dłużej pomieszkiwała w rodzinnym
Echem bolesnym powtarza się
śmiem wierzyć mojemu szczęściu.
dła do nóg zdziwionej pani, zeznając,
można było spodziewać”. Dotyczyło
Lubieniu. Mimo to seniorka rodu,
skrycie
Napawam się rozkoszą, żyję cały w
że grzeszyła z panem. Chociaż z jej
to także Fredry, z tą jednak różnicą,
Marianna Jabłonowska, która nade
W drugiej istocie, droższej nam
obecności – przeszłość i przyszłość
strony tak wielkim nie było ciężarem
że jemu, by to osiągnąć, nie wy-
wszystko ceniła materialne oparcie
nad życie,
niczym są dla mnie. Obrzydła każda
na sumieniu, bo blondyneczka lu-
starczyła stałość i żarliwość uczuć.
w przedsiębiorczym zięciu, ani my-